"Idzie jesień, będzie psychicznie trudniej."
~ Marcin Świetlicki
Dobry wieczór robaczki! Listopad zbliża się do nas wielkimi krokami. Czas różnobarwnych liści, chłodnych wieczorów z kocem i kubkiem gorącej herbaty, czas kataru nie do okiełznania, czas płonących na grobach zniczy, czas zmarzniętych stóp i dłoni, a przede wszystkim czas gdzie człowiek zaczyna się rozpadać. Jesienią człowiek zbyt wiele myśli, zbyt wieloma rzeczami się zamartwia. Ostatnio dopadła mnie jesienna melancholia. Praca , studia, relacje z innymi ludźmi - wszystko to ostatnio jakoś mnie przygniata i sprawia ogromne trudności. Ostatnimi czasy całkiem przestałam o siebie dbać. Nie mam ochoty ani układać włosów, ani malować paznokci. Malowanie twarzy to przymus, którego staram się unikać jak ognia. Wielbione wcześniej kwieciste sukienki, kocie oko i krwistoczerwone usta zastały zastąpione przez pogniecione dresy i niedbały kucyk. Może nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że czuje się trochę jakbym utraciła swoje "ja". Nie wspomnę o tym, że kompletnie nie zwracam uwagi na to co jem, a przez to niestety waga pokazała dziś 75 kg. Nie czuję się atrakcyjna, a jesienna aura niestety nie działa kojąco na moje złe samopoczucie. Robiłam przez ostatni miesiąc kilka podejść do jakiegoś zdrowszego jedzenia, starałam się przemóc do chociażby najdelikatniejszego makijażu i niestety nic z tego. Brak mi samozaparcia i wsparcia w sumie również. Mój eM. to kucharz z zawodu i jednocześnie człowiek, który złego słowa na mnie nie powie, chociażbym ubrała na siebie nylonowy worek. Oczywiście - skarb nie człowiek, ale jeżeli chodzi o moje zmiany to niestety muszę liczyć tylko na siebie. Postanowiłam napisać na peerseverance i mam ogromną nadzieję, że może w końcu to pozwoli mi odnaleźć w sobie siłę do działania i wprowadzenia zmian w życie. Będzie mi bardzo miło jeżeli będziemy wzajemnie się motywowały, o ile w ogóle któraś z Was odwiedza jeszcze blogosferę. Minęło w końcu tak wiele czasu.. Zapomniałam dodać, że moja "dieta", którą chciałabym od jutra zacząć wprowadzać w życie to po prostu bardziej racjonalne żywienie. Nie opychanie się słodyczami i fast-foodami , ale jednocześnie nie obsesyjne zmniejszanie bilansów. Trzymajcie za mnie kciuki. Całuję ~ Black Melody ♥
Więc jednak jesteś...
OdpowiedzUsuńMelody, życzyłabym Ci zmiany blogerowego środowiska. Weszłam do Ciebie tylko ze względu na Twój komentarz, od dawna nie czytam już żadnych blogów o odchudzaniu - nieważne czy to pro-ana, blogi w stylu 'fit' czy jakiekolwiek inne. Czasem przeglądam jedynie kilka kulinarnych, bo czasem coś upiec lubię. Zmierzam do tego, że skoro w końcu doszłaś do tego wydawałoby się banalnego wniosku, że nie trzeba się głodzić, żeby schudnąć, to po co kusić los? :) Radziłabym Ci poszukać w blogosferze ludzi, którzy jedzą naprawdę dobrze i zdrowo i nimi się inspirować ewentualnie. Bo blogi z dietami 1000 kcal będą Cię kusić i w końcu znów w to wpadniesz, a nie tędy droga przecież. Życzę Ci odnalezienia tego spokoju i akceptacji.
Pamiętam cię, kiedyś nazywałam się CatNipaah, możliwe, że ty mnie nie pamiętasz, bo przez 4 lata co chwile zmieniałam blogi, nazwy. Nie rob tak jak ja, nie wracaj do tego chaosu. Jestem tu i jedyne co mam dzięki tym blogom to zaburzenia odżywiania, ciągłe napady wilczego głodu i głodzenie się na przemian. Miło było zobaczyć kogoś ze starych czasów, ale radzę ci nie wchodzić w to ponownie <3
OdpowiedzUsuń